Wydaje mi się, że obietnica zucha jest bardzo ważnym elementem, że wiąże się z ważną cechą metody - dobrowolnością, że duża część pracy z zuchami opiera się na tym, że złożyły one obietnicę. Jeśli zostawisz połowę gromady bez obietnicy, to pozbawiasz się ważnego narzędzia. Dla dopuszczenia do obietnicy istotne jest poznanie i zrozumienie prawa zucha, a nie posiadanie munduru.
Mundury kupują rodzice, nie zuchy. Trudno karać i blokować z powodu braku munduru zucha, który się stara, jest gotowy złożyć obietnicę, pewnie czuje też pewien dyskomfort z powodu tego braku. To by było działanie wbrew temu co ma między innymi zapewnić posiadanie munduru - czyli zacieranie różnic np. majątkowych.
Może warto poszukać po znajomych mundurów z których już wyrośli. Może porozmawiać z rodzicami, że jak dziecko wyrośnie to będą mogli go odsprzedać.
Aha i trochę dziwnie wyglądają w tekście napisanym przez drużynową zwroty "próba na znaczek zucha", "zuchowe przyrzeczenie".
Ogólnie założenie o pełnym umundurowaniu jest super i ambitne, tylko musisz się zastanowić czy w sytuacji Twojej gromady ważniejsze są korzyści płynące z jednolitego umundurowania, czy ze złożenia obietnicy w odpowiednim czasie.
Edit: takie podsumowanie:
Celem ZHP jest wychowanie, mundur i obietnica są narzędziami. W idealnej sytuacji powinno być idealnie :) ale czy rozsądne jest rezygnowanie z jednego narzędzia, tylko dlatego, że nie mamy innego?