Nie są, może kiedyś będą.
Problemy z dotychczasowymi oznaczeniami były dwa. Po pierwsze, system patentów PZŻ uległ w międzyczasie bardzo głębokiej zmianie, zmniejszono ich liczbę, a co gorsza ostatnio zmieniono nazwę jednego z nich (sternik jachtowy stał się jachtowym sternikiem morskim). Dotychczasowy system oznaczania się przez to nie zawalił, ale mocno stracił na logiczności.
Po drugie jednak, co było dużo ważniejsze, uregulowania państwowe zmierzają wyraźnie do zniesienia monopolu patentów PZŻ. Już obecnie funkcjonują inne, równoległe systemy patentów czy certyfikatów kompetencji (ISSA, RYA), bynajmniej nie gorsze jako narzędzia do stymulowania rozwoju specjalnościowego. Do tego pojawił się nowy system uprawnień zawodowych i cały czas trwa przepychanka, czy aby nasze rejsy nie będą ich wymagały. Wszystko to sprawiło, że stosowanie oznaczeń tylko jednego, wcale nie najlepszego systemu, uznane zostało za słabe. Ponadto istnieją też patenty motorowodne, które zdobywamy, które miały kiedyś analogiczne oznaczenia... tyle że dwie plakietki się nie mieszczą.
Na razie ten zapis został w regulaminie dla rezerwacji miejsca na mundurze. Jeśli za jakiś czas nadal będziemy chcieli specyficznych wodniackich oznaczeń patentów, trzeba będzie stworzyć dużo szerszy system obejmujący więcej niż tylko patenty PZŻ i PZMWiNW. A piszę „jeśli”, ponieważ Wydział Wędrowniczy pracuje intensywnie nad zastąpieniem u wędrowników sprawności uprawnieniami i certyfikatami zewnętrznymi (patrz również uchwała programowa ostatniego Zjazdu ZHP), a istotną częścią tych prac jest stworzenie całościowego systemu oznaczania ich na mundurze.