Ile szczepów widzieli Ci harcerze? I jakie to były szczepy? To oczywiste, że boimy się tego, co nieznane i nowe. Pamiętam, jak miałam te 12 lat i trzeba było zmienić podstawówkę na gimnazjum, jakie to na szkolnych schodach odchodziły przerażone plotki o gimnazjach w okolicy. Samo zło wcielone tam było, jakby nas posłuchać.
Pokuszę się o stwierdzenie, że młodzież w wieku harcerskim ma tendencję do emocjonalnego podejścia i wyolbrzymiania spraw. Trzeba nauczyć się z tym żyć :)
Masz o tyle świetną sytuację, że kadra popiera szczep. Ja bym po prostu spróbowała pokazać harcerzom szczep jako super szansę jaka się trafiła i po prostu nie zastanawiaś się, czy warto (jeśli doszliście kadrowo do wniosku, że warto), tylko cieszyć z tego, że można. Podobno pozytywne uczucia są zaraźliwe, powinno zadziałać.
Spotkajcie się z jakimś fajnym szczepem i pokażcie, że to super inicjatywa.
Natomiast, w całej sprawie mi pali się czerwona lampka w 2 sprawach - druzyna wielopoziomowa w szczepie - hm, chyba szczep jest po to, by nie tworzyć wielpoziomówek i odciążyć kadrę od pracy z kilkoma pionami. Nie chcę narzucać tu jakiś drastycznych działań, ale warto to przemyśleć.
No i druga kwestia - autorytetu kadry. Kadra jest na tak, wszyscy są na tak, ale harcerzy to nie przekonuje i jest problem. Chyba warto też popracować nad tym.
Trzymam kciuki za udany szczep :)