Mi się ten zwyczaj nie podoba, bo jest kpiną z sakramentu, podobnie jak chrzest obozowy, tylko że ślub obozoy bardziej. Jest też kpiną i wypaczeniem instytucji małżeństwa. Nie jestem jakimś sztywniakiem itp, ale wiem, że pokazując nawet w zabawie dzieciom (często bardzo małym, bo i czasem kolonie w to wchodzą) w krzywym zwierciadle poważne sprawy dorosłych, to wypacza się ich myślenie na ten temat w przyszłości. Oczywiście nie obozy ze ślubami i chrztami są winne kryzysowi rodziny w społeczeństwie, tylko media (głównie TV), ale takie "tradycyjki" skutecznie podsycają tą patologię społeczną. A jeśli to czyta jakiś dziennikarzyna, to niech wie, że to nie tylko problem wypoczynku letniego ZHP. Te zwyczaje dużo lepiej się mają na kiepskich koloniach zakładowych, szkolnych, sportowych itp.