Ciekawe pytanie.
Jakby się zastanowić - obecna sytuacja strukturalna ma swoje uzasadnienie. Liczba choroągwi - odpowiada liczbie województw (+ stołeczna). Zauważmy, że harcerstwo nie jest samo dla siebie. Współpracuje również z wieloma innymi podmiotami, m.in. z władzami na poziomie wojewódzkim. Ważnym elementem na tym szczeblu jest to, że każde województwo ma swoje kuratorium oświaty. Co prawda nie wiem jak wygląda praca poszczególnych Komend Chorągwi, jednak domyślam się, że mają wystarczająco dużo pracy w układzie 1 chorągwiew - 1 województwo. Nie sądzę, aby układ 1 chorągiew - więcej województw się sprawdził.
Hufce - również jest uzasadnienie. Mamy duże miasta, gdzie jest kilka hufców. W takich miastach gęstość harcerstwa jest za duża, żeby mniejsza ilość hufców mogła poradzić sobie z mnogością drużyn. Mamy średnie miasta, miasteczka, gdzie przypada jeden hufiec na jedno miasto ( i ew. dość bliskie małe miejscowości wokół niego). Ilość drużyn akurat taka jak powinna być. Mamy wreszcie powiaty, gdzie jest niewiele drużyn rozrzuconych na stosunkowo dużej powierzchni, hufiec z siedzibą w mieście powiatowym. Takie hufce miałyby za duży obszar działania, gdyby ilość hufców zmniejszono. Oczywiście, nie można wykluczyć, że faktycznie są hufce, które należałoby połączyć z innymi, jednak nie sądzę, aby było to zjawisko ogólnozwiązkowe, raczej pojedyncze przypadki.
Kwestia liczności chorągwi - trzeba spojrzeć na to szerzej. Polska nie jest jednolita. Są różnice w gęstości zaludnienia, różnice w sytuacji ekonomicznej, różnice w mentalości. "Jednostki harcerskie nie powinny być aż tak zróżnicowane między sobą" - no cóż, witamy w prawdziwym świecie.
Skupić się na związkach drużyn i szczepach ? Ależ oczywiście! Tylko, że ZD i szczepy potrzebują wsparcia od wyższych szczebli struktury. Wsparcia dobrej jakości. A niestety większe hufce czy chorągwie mogą stracić na jakości tegoż wspracia.
Podsumowując, osobiście uważam, że nie warto zmniejszać liczby chorągwi i hufców.