Wiele lat byłem członkiem kapituły i nie spotkałem się nigdy z tym, żeby ktoś celowo wpisywał małe wymagania wobec wędrówki, bo "mu się nie chciało". Czasem wynikało to z braku wiary w siebie i małego doświadczenia (tzn. trudno było komuś określić ile km jest w stanie dziennie przejść).
No ale żeby ocenić czyjeś możliwości można skorzystać z kilku źródeł:
- deklaracja samego zainteresowanego
- opinia opiekuna próby
- opinia kadr drużyn, w których działał lub działa zainteresowany
- opinia KSW, jeśli znają zainteresowanego.
No i teraz wracając do deklaracji zainteresowanego - zwykle jest tak, że wyzwania motywują bardziej niż proste zadania. Jakbym miał się pakować i jechać gdzieś tylko po to, żeby przejść 5 km to by mi się nie chciało, ale gdybym miał np. pobić swój rekord, nocować kilka dni samodzielnie w namiocie, iść bez smartfona czy zrobić cokolwiek innego, co mogłoby być wyzwaniem to już byłoby to bardziej motywujące. Całe harcerstwo bazuje na pozytywności i dobrowolności, więc tak to powinno działać.
I teraz, jeśli dana osoba celowo zaniża poprzeczkę to coś poszło nie tak. Ewidentnie koncepcja wędrówki nie jest odbierana jako pozytywna tylko "za karę"/"bo muszę". Zamiast wymuszać na tej osobie jakieś minimalne limity kilometrów należy rozwiązać ten problem. Być może ta osoba w ogóle nie lubi wędrówek, bo poprzedni drużynowy ją do nich zmuszał? Może ma jakieś lęki związane z doświadczeniami z wędrówkami (lub z innymi doświadczeniami)?
Tu kluczowa jest rola opiekuna, żeby znaleźć taką formę wędrówki, na myśl której ta osoba będzie mieć ochotę podjąć wyzwanie. I można wędrowanie potraktować bardzo szeroko - wędrówka może być samodzielna lub z innymi, może być piesza, ale też rowerem, to może być spływ kajakowy lub rejs jachtem. Może być połączona ze zwiedzaniem, może być nawet autostop. Kluczem jest tu wyjście w świat, podjęcie wyzwania i otwarcie się na doświadczenia, nie liczba kilometrów i sposób przemieszczania