Sama współprowadzę harcerską drużynę koedukacyjną i mogę z czystym sercem powiedzieć, iż jest to strzał w dziesiątkę! :)
Drużyna koedukacyjna otwiera Dzieciaki na świat. Uczą się one współpracy nie tylko z osobami, z którymi chciałyby, lecz również z "okropnymi Chłopcami" lub "fuj Dziewczętami". Z czasem zaczynają lubić drugą osobę, gdyż okazuje się, iż "ta Gabrysia to wcale nie jest taka zła, jak myślałem".
Przyczynia się to również do umiejętności przystosowywania. Harcerze poznają przeróżne formy pracy, których dotychczas nie próbowali, co było spowodowane na przykład niechęcią, uprzedzeniem. Niejednokrotnie spotkałam się z tym, iż dziewczynki pokochały survival, a panowie zajęcia plastyczne, które polegają na uszyciu stroju.
Obserwując Dzieciaki, które nie należą do ZHP, widzę, jak niechętnie podchodzą do rówieśników odmiennej płci. Patrząc na swoich Harcerzy, widzę kolosalną różnicę, szczególnie idąc do podstawówki. Moi podopieczni spędzają czas w koedukacyjnej paczce znajomych, lepiej reagują na pomysły, które im się nie podobają początkowo, gdyż są wyzbyci uprzedzeń.
Są również "minusy"- drużynowy i przyboczny zmieniają się w psychologów, bowiem to w drużynie koedukacyjnej mamy do czynienia z pierwszymi zauroczeniami, złamanymi sercami. Prawdę mówiąc, bardzo zbliża to uczestników do kadry, gdyż oprócz respektu wzbudzamy ogromne zaufanie.
Reasumując, nie wyobrażam sobie prowadzić żeńskiej drużyny. Koedukacyjna jednostka rozwija również nas, gdyż uczy poszukiwania niekonwencjonalnych rozwiązań :)