Problem, który opisujesz jest złożony i dość trudny, ale jednocześnie wydaje mi się, że wbrew pozorom nie jest bardzo rzadki.
Po pierwsze, skoro jak sama piszesz wciąż chodzisz do szkoły, z pewnością harcerki nie postrzegają Cię jako osobę podobną do "rodzica". Drużynowi, przyboczni bardzo często są przez harcerzy odbierani jako fajni starsi bracia, siostry. Dla kogoś w wieku harcerskim poczucie, że "kumpluje się" z kimś dużo starszym i fajnym jest dużym przywilejem, zwykle niedostępnym dla ich rówieśników. Często spotykałem się z tym, że harcerze próbowali popisywać się przed kolegami z klasy, że mają dużo starszego kumpla, który jest super. To jest coś co daje im radość samo w sobie, a dodatkowo daje "prestiż" w grupie rówieśniczej.
Drugi wątek to ten "autorytet", który częściej przyjmuje formę bycia idolem. Wychowankowie w wieku harcerskim często chcą być jak ich kadra, ubierać się w ten sam sposób, słuchać tej samej muzyki, bywać w tych samych miejscach. To jest zupełnie naturalne w przypadku wychowanka tej samej płci co wychowawca. To jest też cenny kapitał, który można bardzo dobrze wykorzystać, gdy uświadomisz sobie, że liczenie się z Twoim zdaniem i opinią możesz ukierunkować w wartościowy sposób, by z idolki stać się autorytetem.
To co opisujesz to oczywiście zachowanie budzące niepokój i przekraczające granice. Jak zwykle, zacząć trzeba od rozmowy i postawienia jasno określonych granic. Uważaj jednak, aby nie dać dziewczynom do zrozumienia, że ich nie lubisz, albo odrzucasz ich sympatię, bo to także może być sytuacja szkodliwa. Z ich rodzicami na pewno też warto porozmawiać, ale prosząc ich o dyskrecję, żeby nie dać poczucia, że doświadczyły "zdrady". To może zburzyć ten kapitał, który na razie da się wykorzystać w wartościowym wychowawczo kierunku.