W moim środowisku kiedyś tradycją obozową było przeprowadzanie gry opartej na podchodach, tropieniu i spostrzegawczości.
Uczestników dzieliliśmy na 2 druzyny. Każdy z nich otrzymywał opaski - życia (2 różne kolory), które wiązało się na ramieniu. (każdy miał po jednej na każdym ramieniu, co daje 2 życia).
Pierwsze godziny polegały na zbudowaniu osady=bazy. Zaznaczeniu jej na mapie i przekazaniu jej prowadzacemu (tak by mógł mieć oko na ludzi). W każdej bazie znajdowała się flaga, której zdobycie oznaczało koniec gry.
Po otrzymaniu map rozpoczynała się gra własciwa.
W bazie mógły zostać tylko 2 osoby, których zadaniem była ochrona flagi. Pozostali członkowie zespołu mieli odnaleźć bazę przeciwnika i odebrać im flagę.
W starciach z drużyną przeciwną (walka polagała na klepnięciu ręką kostki przeciwnika) można było utracić życie. Przegrany przekazywał swoje życie wygranemu (życia się kumulują).
Gra kończyła się z chwilą przjejęcia flagi lub utraty żyć przez jedną z drużyn.