Kary w harcerstwie ogólnie nie są ok, a te kary są akurat bardzo złe. Po kolei postaram się opisać, jakie z tym są związane problemy i jakie negatywne skutki możemy zauważyć:
Kary często są nielegalne
Statut ZHP określa, jakie kary są w ZHP dopuszczalne. Są to upomnienie, nagana, wykluczenie i pozbawienie części lub całości praw członkowskich. Jest też określona procedura karania (prawo do złożenia wyjaśnień, prawo do odwołania itp.).
Jak widać pompki nie są legalną karą. Ale ja sam nie za bardzo lubię przestrzegać zasad, których nie rozumiem ;) Dlatego niżej opiszę powody, dla których pompki nigdy nie zostały umieszczone w statucie jako kara
Kary są niezgodne z metodą harcerską
Istnieje lista cech metody harcerskiej, którą można traktować jako taką "check-listę" do sprawdzania, czy dane działanie wychowawcze jest harcerskie. Jest ona też w statucie, ale możesz ją też znaleźć na stronie ZHP tu (lub bez konta tu). Od razu można skonfrontować kary z niektórymi podpunktami:
- pozytywność - czy kara jest pozytywna?
- dobrowolność - jeszcze nie słyszałem o dobrowolnych karach
- naturalność - kary wynikają z hierarchii zależności, bo udziela ich osoba stojąca wyżej swojemu podwładnemu. To nie jest naturalna relacja, jakiej oczekujemy w drużynach
Jak widać, kary nie spełniają tej "check-listy" (czyli nie są zgodne z naszą metodą). Oczywiście jest to kolejny narzucony dokument, więc teraz opiszę, czemu w harcerskim systemie wychowawczym nie ma kar
Kary są niewychowawcze i nieskuteczne
Niezależnie od tego czy spojrzymy na materiały z zarządzania firmami, pedagogiki czy nawet tresury psa to wszędzie znajdziemy kary, ale też zawsze znajdziemy informacje o ich ograniczonej skuteczności. Jeśli ukarzemy harcerza za przeklinanie to czy przestanie przeklinać zawsze czy tylko przy kadrze?
Mandaty za przejście na czerwonym powodują zwiększone rozglądanie się za policją, a karanie psa za wchodzenie na fotel powoduje, że będzie wchodzić tylko pod naszą nieobecność. Tak samo kary dla harcerzy spowodują, że rzeczywiście mniej przewinień zaobserwujemy. Ale nie oznacza to, że harcerze naprawdę czegokolwiek się nauczą. A dodatkowo mogą po prostu się zniechęcić do zbiórek (są one dobrowolne, a jak nie jest na nich fajnie to po co przychodzić?).
Dlaczego te kary (pompki, przysiady) są szczególnie złe?
Kary karami - załóżmy, że już przymykamy na kwestię kar jako takich oko. Czy dobrą karą są w takim razie ćwiczenia fizyczne? A służba?
Ćwiczenia fizyczne
Jeśli chcielibyśmy czegokolwiek na temat ćwiczeń fizycznych nauczyć harcerzy to tego, że są fajne. Siła ciała jest jednym z płomieni Watry (i obszarem wymagań na HO), a nasze działania często uwzględniają wysiłek fizyczny w fajnej formie (wędrówki, wyjścia na ścianki, pląsy, tańce - co kto lubi). Po co? A no po to, żeby taki harcerz nie prosił rodziców o zwolnienie z w-fu, a jak już skończy szkołę to z przyjemnością chodził sobie na siłownię, taniec lub pobiegać, bo to będzie zbawienne dla jego zdrowia fizycznego i psychicznego.
Wszystko super, ale jak chcemy kogoś ukarać to najczęściej są to... pompki, przysiady, burpees. Straszymy ich ruchem, jakby to miała być kara. I staje się karą - spróbuj harcerzy, którzy na obozach robią pompki tylko za karę wyciągnąć na zajęcia siłowe - myślę, że ich miny będą wskazywać, że są tam właśnie... za karę ;) Efekt? Nasze wspólne zmagania z epidemią otyłości i zwolnień z w-fu można wyrzucić do kosza.
Służba (kuchenna, wartownicza...)
Czy harcerzy nie stać na pracownika w kuchni albo płot? To nie są duże pieniądze w skali obozu, a jednak zlecamy te zadania harcerzom. Po co? Po to, żeby wszyscy czuli, że ten obóz "sami sobie robią". Że każdy ma swój wkład w jego przebieg, a przy okazji się czegoś nauczą. I tak zamiast cateringu każdy z zastępów na jeden dzień rezygnuje z udziału w zajęciach, żeby dla całego obozu przygotować jedzenie. Albo każdy harcerz przez 2 h rezygnuje ze snu, żeby przypilnować, czy nikt nie kradnie komórki albo czy nie pali się pożar.
Czy to kara? Nie, to służba. Niekoniecznie przyjemna praca, ale która daje innym pożytek i dzięki temu może dać nam satysfakcję. Chcemy harcerzy nauczyć pomagania innym, działania na rzecz wspólnego dobra, więc dajemy im okazję, żeby coś dla wszystkich zrobili i od razu pokazujemy tego efekt. I jeśli na obozie harcerze będą mniej lub bardziej chętnie ją wykonywać i poczują z niej satysfakcję (pomaga tu np. podziękowanie za służbę od komendanta) to pewnie przełożą to na dalsze życie.
Chyba, że dostaną służbę za karę. Wtedy o jakiejkolwiek satysfakcji nie ma mowy. Pokazujemy, że praca na rzecz innych to kara i warto jej unikać. A kto pracuje na rzecz innych to pewnie dostał to za karę, nie trzeba mieć do niego jakiegoś większego szacunku.
Dlatego właśnie te 2 rzeczy - służba i ćwiczenia fizyczne - nigdy nie powinny być karą. Jak już nawet chcecie karać (czego i tak nie polecam) to nie w ten sposób.
Jak nie kara to co?
Kilka prostych pomysłów harcerskich:
Konsekwencje
Jak dziecko wsadza palec do ognia i zostanie okrzyczane to czego się nauczy? Że nie należy tego robić przy rodzicach ;) A następnym razem, daleko od rodziców wsadzi całą rękę. Ale jeśli dziecko oparzy palec to nie będzie mieć pretensji do rodziców. Tylko do siebie. A z tego, raczej bezpiecznego, wypadku wyciągnie bardzo ważne lekcje.
Sam kilkukrotnie szedłem na wędrówki z harcerzami w trampkach, z kilkunastokilogramowymi plecakami itp.. Akurat nie słuchali kilkukrotnie powtarzanych instrukcji, ale jak im się wyjaśniło, że ten ciężki plecak czy trampki na nogach to efekt ich własnych zaniedbań to do nikogo nie mieli pretensji tylko do siebie. No i oczywiście zaczęli uważać na to, co druh mówi
Dlatego zamiast karać harcerza lepiej stworzyć warunki, w których bezpiecznie spotka się on z konsekwencjami swoich działań. Czasem konsekwencje trudno jest odróżnić od kary, ale różnica jest głównie w głowie harcerza - czy powtórzy to samo jak nie będzie druha? Czy będzie odpowiedzialność zrzucał na karzącego czy weźmie na siebie?
Inna sytuacja - ktoś brudny (czyścił wcześniej kotły) skorzystał z nieswojego toy-toya (kolejka była) i teraz jest w wielu miejscach sadza. Więc musiał go zmyć. Ale nie było to mycie za karę - po prostu musiał naprawić to, co zepsuł.
Rywalizacja (i nagroda lub jej brak)
Punkty za coś - nie ma kary za coś, ale jednak nie będzie też dodatkowych punktów (a w konsekwencji nagrody), jak czegoś nie zrobią. Bodziec pozytywny zamiast negatywnego, podkreślamy co należy robić (a nie czego nie należy robić), więc jest to zgodne z metodyką i skuteczniejsze.
Wyłączenie z zajęć
Zajęcia są dobrowolne, więc harcerze na nich są, bo są fajne. Ale są pewne zasady - kto chce wziąć udział musi przestrzegać Prawa Harcerskiego i ew. innych zasad. Prowadzący nie akceptuje osób, które je łamią - usunięcie z zajęć powinno być traktowane jak konsekwencja ich zachowania i ich decyzja, nie kara.
Cokolwiek, byle nie przysiady lub służba
Jak już dojdzie do sytuacji, że trzeba zastosować karę to najlepiej tę ze Statutu. Jak już naprawdę chcesz zastosować inną karę to szkoda, trudno, byle nie te dwie wyżej...
O tym, co jeszcze należy stosować zamiast kar to dłuższa dyskusja (w sumie cała metoda harcerska się tu kłania), ale mam nadzieję, że opisałem dobrze, dlaczego ich stosować nie warto ;)