Cześć!
Subiektywnie oceniając bardzo podobała mi się gawęda o płocie i gwoździach. Spróbuję ją streszczyć :D
Występują dwaj bohaterowie-chłopak oraz jego ojciec. Mieszkają w domu, który otoczony jest grubym, drewnianym płotem. Pewnego razu syn, który nie jest dobrym człowiekiem i ma wielu wrogów wraca do domu bardzo rozłoszczony. Ojciec pyta się go co się stało. Syn odpowiada, że znowu pokłócił się z kolejną osobą. Wtedy ojciec każe synowi od tego moment wbijać gwóźdź w płot za każdym razem, gdy znowu się z kimś pokłóci. Syn postanawia tak zrobić, gdyż sądzi, że to pomoże. Mija kilka miesięcy, płot ma wbite w siebie mnóstwo gwoździ. Wtedy ojciec mówi synowi, że gdy się z kimś pogodzi, ma wyrwać jeden gwóźdź. Syn postanawia, że tak zrobi. Mija kilka następnych miesięcy.Znika większość gwoździ. Po pewnym czasie syn wraca do domu i wyciąga ostatni. Przychodzi do ojca i postanawia mu się tym pochwalić, że stał się lepszym człowiekiem. Ojciec jednak mówi mu, że dobrze postąpił godząc się z ludźmi i wyciągając gwoździe, jednak dziury w płocie pozostaną na zawsze.
To brzmiało bardzo podobnie, bynajmniej w wersji, którą miałem przyjemność słyszeć wiele razy.HS'om się podobała o ile dobrze pamiętam :D Możesz obciąć niektóre elementy, albo je przeistoczyć, żeby była prostsza.