Kiedy mianowałem przybocznego, miał on dowieść swojej staranności oraz dbałości poprzez jakieś zadanie tuż przed rozkazem. Miał za zadanie bezpiecznie przetransportować jajka na łyżce przez tor przeszkód.
Przy mianowaniu zastępowych przewiązałem im chustą oczy. Mieli szukać swoich nowych sznurów w ściółce.
Kiedy oddawałem drużynę zorganizowałem ognisko obrzędowe. Kiedy szliśmy do lasu (tam gdzie miało się odbyć ognisko), harcerze musieli wypatrywać kartek, na których znajdowały się cechy dobrego drużynowego (nie mogli przeczytać tego co było na kartce). Już na ognisku ----> Gawęda mówiła o podróżniku, który wchodził na górę. (Góra była symbolem drogi harcerskiej). Następnie wziąłem puszkę, do której paliłem przeczytane i objaśnioną wcześniej cechę (czyli jeden harcerz czyta jedną cechę, podaję mi ją, objaśniam ją, mówię o co w niej chodzi, następnie ją spaliłem do puszki, i tak ze wszystkimi). Do puszki wsadziłem przed zbiórką granatowy sznur, Potem powstałem i przeczytałem rozkaz. W taki sposób z popiołów cech idealnego człowieka powstał sznur drużyowego. :)