Ja uważam, że harcerki robią z siebie (oczywiście statystycznie) brzydsze niż są. Styl proobronny, puszczański często zabiera im poczucie estetyki, wypacza pogląd na kobiecość i elegancki schludny wygląd. Powinniśmy uczyć naszych podopieczych jak wyglądać ładnie i adekwatnie do danej sytuacji. Jeśli idziemy z rodziną do kościoła, muzeum, teatru, to się ubierzemy raczej elegancko. Bez fajerwerków, ale schludnie. A jak idzie drużyna harcerska (albo grupa instruktorów o zgrozo) do teatru i idą w mundurach, to się na ogół ubiorą jak na barykady, albo na podchody: buciory, włosy może i upięte, ale receprurką z tyłu głowy, trapery na nogach i pełny rynsztunek bojowy.
Uważam, że dobrz, że nie ma żadnych zakazów ubiorowych, Schludny ubiór to nie asceza, nie przygotowujemy harcerzy/harcersek do zakonu tylko do życia. A w życiu jak to w życiu raz trzeba się ubrać i wyglądać praktycznie, zwyczajnie, a raz pięknie, seksownie, a od czasu do czasi nie zaszkodzi wyzywającą.
Jakbym szedł robić nabór w gimnazkum do DSH, to wziąłbym najładniejszą przyboczną w wieku 16 lat w hufcu i kazał się jej ubrać jak na randkę.