Czuwaj!
Od momentu, kiedy dołączyłam do harcerstwa, zaangażowałam się w nie całym sercem. Na zbiórkach miałam stuprocentową frekwencję (nie opuściłam dosłownie ani jednej), jeździłam na wszystkie wyjazdy, uczestniczyłam na wszystkich wyjściach, chłonęłam wiedzę jak gąbka, prowadziłam własne zbiórki dla zastępu itp. Po naprawdę wspaniałym przyrzeczeniu, czar prysł i przestano zauważać moje wszelkie starania.
Kiedy nastał moment, w którym moja zastępowa miała wybrać podzastępową. Wybrała dziewczynę, która wtedy jeszcze nawet nie posiadała krzyża harcerskiego. Ja pomimo tego nie zatrzymałam się w miejscu, otworzyłam próbę na stopień, poszłam na kurs zastępowych. Na tym samym kursie oprócz mnie miało być kilka osób z drużyny i ów podzastępowa, która w ostatniej chwili nic nikomu nie mówiąc, zrezygnowała.
Kurs poszedł mi świetnie, ukończyłam go z najlepszym wynikiem ze wszystkich i otrzymałam patent. Nasłuchałam się wtedy różnych słów uznania od komendy kursu i własnej drużynowej. Wydawało mi się wtedy, że coś się zmieni. Łudziłam się jak zawsze. Po kursie znowu wszystko ucichło.
Już jedna osoba z kursu otrzymała zastęp, a ja nie. Doszły mnie słuchy, że moja zastępowa chce niedługo oddać zastęp swojej podzastępowej bez żadnych kwalifikacji.
Co wtedy będzie ze mną? Nie będę czuła się dobrze w takim zastępie. Zastawiam się, czy nie szykować się już do przejścia do drużyny wędrowniczej.
Nie wiem, co powinnam zrobić, kiedy mnie tak nie doceniają.
Z góry dziękuję za pomoc.