Jako niegdyś drużynowy, a obecnie instruktor drużyny wielopoziomowej w ogóle nie rozumiem problemu... Drużyna jedzie na obóz w takim kształcie, jakim pracuje przez cały rok, i pracuje na obozie tak samo, jak przez cały rok. Obóz nie jest osobnym bytem, a po prostu kolejnym etapem realizacji planu pracy. Niczego szczególnie pod kątem obozu w działaniu drużyny nie zmieniamy, w szczególności zastępy działające przez cały rok jadą na obóz jako zastępy – a z tego wynika cała reszta.
Jesteście drużyną wielopoziomową, a więc działacie z harcerzami metodyką harcerską, a z HS-ami metodyką starszoharcerską, tak? W obu pionach działają zastępy, tak? I jeden, i drugi pion ktoś prowadzi, ktoś znający daną metodykę, tak? No to dokładnie tak samo funkcjonujecie na obozie.
Nie podam gotowej szczegółowej recepty, nie znając Waszej drużyny, ale w naszej, 70-osobowej obejmującej wszystkie 4 poziomy, wygląda to tak: Każdy pion jest prowadzony przez konkretną osobę, albo przybocznego ds. danego pionu, albo bezpośrednio drużynowego. Identyczną strukturą drużyna wyjeżdża na HAL i HAZ, każdy pion ma swój program ułożony wg zasad danej metodyki, przewidziane są konkretne działania wspólne dla kilku pionów, realizujące konkretne, wybrane cele wychowawcze. Drużynowy jest w idealnym przypadku komendantem obozu i czuwa nad pracą poszczególnych przybocznych z ich pionami.
Wszelkie tworzenie tymczasowej struktury ad hoc, czy to formowanie „zastępów obozowych”, czy fikcyjne dzielenie drużyny na części, czy mianowanie „tymczasowego drużynowego”, jest i bez sensu, i szkodliwe wychowawczo. Obóz jest formą pracy drużyny, jedną z wielu (choć najcenniejszą) w trakcie roku. Drużyna po prostu wyjeżdża i działa w lesie, w wychowawczego punktu widzenia nie musi robić nic innego. (Pomijam oczywiście spełnianie wymogów kuratoryjnych, ale to inne zagadnienie).