Pomysł Marka jest spoko (grzeczne pismo etc.), choć mam wątpliwości co do jego praktycznej realizacji (tj. wątpię aby komendant myślący o zarobku swojej bazy jakoś specjalnie wzruszył się walorami innych baz).
Ale niech będzie. Po otrzymaniu (załóżmy) nadal negatywnej odpowiedzi ja bym przede wszystkim poprosił takiego komendanta o podstawę prawną (konkretny przepis) takiej decyzji - oczywiście na piśmie. Zależnie od tego należy rozważyć kolejne kroki. Można spróbować się dogadać, że co drugi rok jeździmy na bazę hufca, ale w inne lata mamy wolną rękę. Myslę, że sporo da się dogadać jeśli jest choć minimum dobrej woli po obu stronach, a nie tylko jazda na konfrontację.
Prawda jest taka, że komendant nie może zakazać drużynie niczego, o ile to, co drużyna robi, jest zgodne z prawem. Inna sprawa, że może uprzykrzać życie takiemu drużynowemu, jeśli przyjmiemy serio złą wolę takiego "komendanta".
Ale ad rem. Obozy domyślnie zatwierdza komendant chorągwi, w zasadzie bez udziału hufca (poza przepływem wpłat uczestników i pobrania zaliczki etc. - zależnie jakie tam lokalnie są zwyczaje), więc jak drużyna chce jechać gdzie indziej na obóz, to drużynowy kompletuje papiery i jedzie do chorągwi - jak KCh zatwierdzi, to komendant hufca raczej tego nie zakwestionuje. Jeśli nawet komendant hufca ma pełnomocnitwo od chorągwi na zatwierdzanie placówek HAL, to od jego decyzji odmownej można się odwołać. Przy braku złej woli komendanta chorągwi sprawa formalnie jest załatwiona, bo nie ma podstaw do podtrzymania decyzji odmownej komendanta hufca.