Nie może. Jest to ewidentny błąd komendanta hufca, tworzący bardzo niebezpieczną sytuację prawną – patrz dalej.
O tym, że nie może, mówi wprost instrukcja drużyny. Wystarczy spojrzeć na punkt 32.2 - komenda (nie komendant jednoosobowo!) może odwołać drużynowego, ale musi jednocześnie powołać nowego. Chodzi o to, że wyłącznie drużynowy może kierować pracą drużyny i odpowiadać za rzeczy dziejące się na jej zbiórkach, wyjazdach itd.
A problem polega na tym, że Statut ZHP mówi (§47), że decyzje władz niezgodne z dokumentami wyższego rzędu są nieważne, z automatu. Nie jest do tego potrzebne formalne unieważnienie, one są nieważne od samego początku, formalnie się tylko to potwierdza (co jest zresztą niezbyt mądrą konstrukcją...). Oznacza to, że rozkaz komendanta odwołujący drużynowego bez mianowania nowego jest nieważny. Jeśli stary drużynowy jest nadal członkiem ZHP, nadal odpowiada on za działalność drużyny! Jeśli odszedł... najpewniej odpowiada bezpośrednio komendant – i jest to sytuacja dużo gorsza niż przy „normalnym” drużynowym, bo w razie jakiejkolwiek awarii komendant odpowiadałby za zaniedbanie nadzoru, a nie po prostu za nieszczęśliwy wypadek. W razie poważnego wypadku komendant i/lub drużynowy mogą skończyć w więzieniu, bez zawieszenia. Naprawdę.
Co zrobić w takiej sytuacji? Porozmawiałbym z komendantem i uświadomił mu problem prawny, który sobie na własne życzenie ściągnął na głowę. Gdyby reakcja była jakakolwiek inna niż obietnica szybkiego naprawienia sytuacji – pisał wniosek do komendanta lub komendy chorągwi (zależnie czy zwolnienie drużynowego było uchwałą komendy, jak powinno, czy tylko rozkazem komendanta) o formalne unieważnienie zwolnienia drużynowego w trybie §47 ust. 3 Statutu ZHP. Jednocześnie można zainteresować sprawą komisję rewizyjną hufca, ona właśnie od takich spraw jest.