Oczywiście, że są. Większość obozów krakowskich, w tym mojego macierzystego Białego Szczepu, to miesięczne obozy szczepów, organizowane na terenach leśnych, głównie na północy. Są to od lat typowe samodzielne obozy harcerskie. Zacznę od tego, że obóz harcerski rozumiany "klasycznie", np. zgodnie z podręcznikami Trylskiego, czy Parzyńskiego to najpełniejsze rozwiniecie metodyczne badenpowellowskiego obozu z Brownsea. Tak, tak, to polskie harcerstwo połączyło samoobsługę Biwaku BiPi z puszczańskim obozem Setona, stosując bardzo zgrabne połączenie sokolich obozów szkoleniowych z "totalnym" 24 godzinnym programem samodzielności. Było to efektem stagnacji lat dwudziestych i "rewolucji programowej" Wolnego Harcerstwa" /patrz wznowienia Impulsu/. Powstał wspaniały, miesięczny obóz - równoważnik CAŁORIOCZNEJ pracy drużyny, ale UWAGA, jako zwieńczenie co najmniej rocznej pracy ZASTĘPÓW w drużynie. Czyli, minimum 5 zastępów w śródrocznych składach, 5-8 osób w zastępie. Własna kadra - drużynowy - komendant. Znakomitym rozwiązaniem jest obóz - zgrupowanie drużyn SZCZEPU! Dlaczego takie minima, bo nie da się ułożyć prawidłowych grafików wart i służb gospodarczych dla mniejszej liczby zastępów i harcerzy. Programem takiego obozu jest 24 godzinna SAMOOBSŁUGA obozu. Wszystko, cały tok dnia i nocy jest programem, drobiazgowo, na zasadzie, nie CO robimy, tylko JAK robimy, przemyślane i prowadzone. Treści - puszczaństwo, przyroda, krajoznawstwo, specjalności - bez reszty i bezkompromisowo! Zajęcia prowadzimy wprost, unikając "udawactwa" , np. przyrodoznawstwo w samym jej mateczniku, a most linowy, czy przeprawa, na prawdziwych przeszkodach, a nie w stałych "małpich gajach". Wyobraźcie sobie obóz w dolinie Wołosatego i nocne zajęcia z sygnalizacji na stokach Halicza. (Tam teraz jest już Park Narodowy, ale wystarczą dwa brzegi jeziora) itp., itd. Czy takie obozy można organizować. TAK, trzeba zawrzeć umowy z nadleśnictwami, które mają w swych zasobach takie tereny (biwakowe). MAmy takich umów kilka, korzystamy z terenów rotacyjnie i wymiennie z innymi szczepami. Za pomoc w lesie, np. pielęgnacja szkółek, można uzyskać /lub kupić/ pionierski materiał budulcowy - żerdzie, obrzynki tartaczne itp.Ustalić z miejscowym sanepidem zakres stosowania przepisów sanitarnych i żywieniowych, co JEST możliwe( o dziwo). Co do pełni samoobsługi - nie trzeba zatrudniać pań kucharek. Obozom młodszoharcerskim radzę pomoc kogoś ze starszych instruktorów o zacięciu kwatermistrzowskim, lub "odchowanej" mamy z grona przyjaciół Szczepu. Taka osoba w kuchni, to nieoceniona szansa na zdobycie przez harcerzy umiejętności kulinarnych. Kwatermistrzostwo, to jeden z FILARÓW programowych. I jeszcze jedno, w naszym szczepie od paru miesięcy przed obozem trwa walka o wyjazd na kwatermistrzostwo, czyli rozłożenie podstaw obozu. To jest to upragnione wędrownicze "niedźwiedzie mięso". Sprzęt mamy zmagazynowany na północy, w specjalnie wynajętym magazynie. Częścią programu obozu są jego naprawy i konserwacja.