Zacząłbym od rozmowy z samym sądem. Zakładając, że zjazd wybierał go świadomie, powinna być duża szansa po prostu przekonania ich, żeby naprawili swój błąd. A jeśli zjazd wybiera władze nieświadomie, macie dużo poważniejszy problem niż błędy formalne w postępowaniu sądu...
Pozywanie przewodniczącego SH (raczej przewodniczącego skłądu orzekającego chyba) za niewłaściwe prowadzenie postępowania to nieporozumienie. Sądy harcerskie są organami dyscyplinarnymi i zajmują się przewinieniami pojedynczych instruktorów, a nie oceną prawidłowości funkcjonowania władz. SH nie ma kompetencji do oceny prawidłowości postępowania władz kolegialnych ani do podważania ich decyzji.
Z drugiej strony, mamy zapisy §47 Statutu. Uchwała SH niezgodna z prawem powszechnym lub wewnętrznym jest nieważna – ale jeśli niezgodna jest treść uchwały, a nie jeśli przy dochodzeniu do niej były niedociągnięcia formalne. W tym trybie nieważność uchwały SH chorągwi może stwierdzić NSH, ale nikt nie może stwierdzić nieważności uchwały NSH. Jest to zresztą logiczne.
Trzeci aspekt to odwołanie od decyzji SH. To służy jedynie stronom i może dotyczyć również błędności decyzji sądu, nie tylko jej nieprawidłowości formalnej. Zawsze można przekonać stronę przegraną do złożenia odwołania, wskazując jej te błędy. Jeśli nie będzie chciała... no cóż, to jej interes prawny, nie nasz.