Odpowiem jako drużynowa-ateistka, więc nie do końca odpowiem na Twoje pytanie, raczej mogę powiedzieć, jak to u mnie wygląda.
Mam drużynę wielopoziomową - harcerzy i HS-ów i 2 sztuki, które wiekowo już są wędrownikami.
O ile z harcerzami nie rozmawiamy raczej na takie tematy, to z HS-ami zdarzało mi się dyskutować. I ludzi w drużynie mam różnych - mam osoby, które wierzą (m.in. takie, które są we wspólnotach) i takie, które nie wierzą, albo są na etapie poszukiwań. Ale rozmawialiśmy. Ja osobiście nie potępiam religii, szanuję moich harcerzy, którzy wierzą. Raczej próbuję zaszczepić w nich tolerancję do innych wyznań (i braku wyznania), a także pokazać im inne religie, bo uważam, że wartościowe jest poznawanie innych zdań, nawet jeśli nie będziemy się z nimi zgadzać.
Jeśli chodzi o Msze i inne religijne imprezy - mamy w parafii w naszej dzielnicy znajomego księdza, zresztą też instruktora. Więc pojawiamy się czasem na różnych wydarzeniach. Ale nigdy nie mówię harcerzom "musicie być", bo rozumiem, że nie każdy może chcieć. Ale kto chce i komu zależy to idzie. Podobnie jest z Mszami na obozach - jeśli ktoś chce, to ma taką możliwość, jeśli nie chce - nie ma przymusu.
Swoją drogą, taka luźna refleksja - niektórzy ludzie postrzegają ateistów, jako ludzi bez zasad, moralności i takich, którzy w nic nie wierzą. To nie prawda - mamy zasady, moralność i nie wierzymy w Boga. Zasady i moralność mamy podobną jak katolicy, bo takie są nasze kręgi kulturowe. I dla większości ateistów bycie dobrym człowiekiem oznacza to samo, co dla katolików, więc nie widzę wielkiego problemu z osobistym przykładem.