Ostatnio w swojej drużynie miałem niemałe święto, gdyż grupka osób miała dostać barwy drużyny. Planowałem również mianować przyboczną. Sprawa wyglądała tak, że osoba, która miała zostać przyboczną pomagała mi w zorganizowaniu biegu o barwy nie wiedząc jednak, że tego dnia i ona będzie mogła się cieszyć z nowego elementu munduru. Fabuła biegu nie jest tu istotna. Istotne jest to, że podczas niego nikt nie mógł się odzywać. Ani uczestnicy ani punktowi. Było to trudne, do zorganizowania, szczególnie wymyślenie zadań, które można przekazać bez słów, ale się udało. Na koniec wszyscy spotkali się przy ognisku i, nadal bez słowa je rozpaliliśmy. "Płonie ognisko" nie było śpiewane (wszak nie można się odzywać), a mruczane. Bez słów była również gawęda. Potem z akompaniamentem gitary, lecz bez śpiewania, nadanie barw. Oczywiście przyboczna pomagała. Jej mina i zaskoczenie, kiedy po wszystkich osobach "obarwionych" również ona dostała trochę zieleni na lewym ramieniu, była bezcenna. Dopiero po tym zaczęliśmy śpiewać i odzywać się, a w zasadzie gratulować. Mam nadzieję, że przyniesie to trochę inspiracji. Czuwaj