Trochę poniewczasie, ale parę uwag. Po pierwsze, warto zadać sobie pytanie, po co chusta. Bo czytam tu o lamówkach, frędzlach, brakuje mi jeszcze pomponika/ów....Wiadomo, Tradycja, wiadomo - barwy, wiadomo....co wiadomo?
Skauting nosi chusty, pionieria też, ale i parę bardzo brzydkich organizacji też je nosiło, w tym jedna CZARNE. Ale po co chusty w skautingu, czyli u źródła ? Mundur kolonialnych wojsk brytyjskich, wykorzystany przez BiPi, a ściślej mundur konstablów południowoafrykańskich (idealnie zachowany w ZHP, prawie zapomniany w większości skautingów) przewidywał chustę o wymiarach trójkątnego opatrunku osobistego, co od razu wskazuje na ewentualne wykorzystanie - opatrunek, prowizoryczny temblak, nosze z 2-ch lasek/żerdek i paru chust, itp., itd. Chusty takie znakomicie też zasłaniały twarz podczas kurzawy. Co z tego zostało ? Niepamięć, choć chusta nadal powinna mieć wymiar takiego opatrunku i być wykonana z naturalnej tkaniny, bez domieszki włókien syntetycznych. "Ojciec, skończ z tą harcerką, teraz jest XXI Wiek, teraz mamy....? " - jak w głupawej reklamie (A co będzie jak takiej pożal się Boże "rodzince" padną wypasione komórki w czasie grzybobrania na starym poligonie? - Mech! Mech!/
Cóż, wydaje mi się , że warto mieć na wszelki harcerski pomyślunek porządną chustę, czystą, wymiarową, bez syntetyków i frędzli. Oby się nie musiała przydać, jak mnie, gdy z Otrytu musieliśmy znieść do karetki delikwenta ze złamaną nogą. Przydały się do usztywnienia nogi wszystkie nasze chusty....białe, bo to Biały Szczep z Krakowa był. A kolor ? Możliwie najprostszy do uzyskania i bez udziwnień. W moim szczepie przyjęło się, że chusta symbolizuje cząstkę Sztandaru Szczepu.